poniedziałek, 20 stycznia 2014

cześć!
w zasadzie mam powiedzenia bardzo dużo!1!
ostatnie lata ukształtowały moją rzeczywistość i nadal to robią, ale patrząc na to co osiągnęłam i jakim kosztem. Wiele cierpienia, kopy w dupe, złamane obietnice, zjebani ludzi i w końcu ci nie zjebani!
zdążyłam ułożyć sobie wszystko, ciągnąć to i doskonalić!
a ty łup! muszę zacząć nową książkę, gdzie bohaterowie są zagubieni jak w zaczarowanym śnie!
jak w baśni o Jasiu i Małgosi.
a ja, jako dobra wróżka! pieprzona Matka Teresa <nie obrażając> zawsze na miejscu, zawsze pomoże!
uwielbiam to, pomagać.. pokazywać dobrą drogę, ale całe życie nie będę tego robiła!
a najśmieszniejsze jest to, że nie dostaje w zamian nic <jak na razie>
za każdym razem kopana jeszcze mocniej i mocniej. Boli? tak, boli. Ale fizycznie przetrzymam, psychika mówi mi co innego :/
wykorzystywana 3 lata, niecałe! a i tak, powtarzająca te same błędy.
fajnie jest być silną. udawanie, że nic nas nie rusza. tak, to jest super.
ale rusza mnie to, wszystko co skierowane do mnie.
jestem jebnięta romantyczką! niepoprawnie myślącą! zagubioną sama w sobie!
paradoks i absurd w jednej osobie.
to jest trudne do zaakceptowania, sama nie wiem czy chciałabym się ze sobą zaprzyjaźnić!
to tym bardziej cieszę się, że mam te osoby, które są!




wiecie, udając cały czas kogoś innego z czasem możesz na prawdę się przekonać, że to ty!
dlatego zawsze namawiam, żeby reprezentować siebie, wartości jakie dla was są ważne, a nie "papugować" i kopiować innych bezwartościowców.
oczywiście, nikt nie jest bezwartościowy!
nie można innych obrażać, bo na jakiej podstawie.
trzeba jebnąć raz czy dwa w "łeb" i od razu będzie wartościowy <żart niesmaczny, żal>
wartość jest wtedy gdy wychodzi od ciebie!
"jak cię widzą tak cię malują" - bardzo trafne powiedzenie.
ale należy pamiętać, że nikt nie może decydować o tym jacy macie być, w  co wierzyć i jak myśleć!
samokształtowanie prowadzi do cudów!
naprawdę, najlepiej zacząć od siebie, zmienianie się.
wady zamienić na zalety, a jak się nie da, to problem maja inni.
nie warto zmieniać się, bo ktoś to wam mówi!
zmieniacie się, bo chcecie!
nie bez przyczyny Bóg dał nam wolną wole!
ale też nie dał jej byśmy ją przekładali nad głupotę!


i właśnie w tym momencie mam poczucie, że nie potrzebnie to pisałam!
a chuj1! najwyżej, ważne że pozbyłam się tego z siebie.

a jeszcze nie ukrywam, że "nowa książka" będzie dla mnie wyzwaniem i juz jest.
ale nie wiem czy mam ja kontynuować, moi bohaterzy już przejęli inicjatywę i sami chcą decydować o sobie!
pozwolić im na to?
mają doprowadzić do lepszego końca czy katastrofy!
jedyne o czym trzeba pamiętać, że jak teraz zniknę, już nie wrócę!
ja jako autor powinnam ciągnąć to dalej, bez względu na nic!
ale moi bohaterzy są mądrzejsi.i lepsi. <a przynajmniej tak uważają>

dzięki Agata!
miło się z Tobą pisało!


"In this shirt" The Irrepressibles







niedziela, 19 stycznia 2014

łoo, wiele się działo od ostatniego wpisu!
wiele!
musiałam zerwać tymczasowo z photoblogiem, który traktowałam jako bloga.
ale nie mam już szansy, żeby tam pomarudzić, bo wszyscy mnie znają i analizują moje wpisy, oczywiście chodzi o znajomych.
tutaj tez pewności nie mam, ale mogę przez jakiś czas, ponarzekać, że pomimo tego, że dzieje się teraz zajebiście!
i że jestem duchem spokojna i szczęśliwa, jest coś co mnie dołuje i wgl.
moja "obojętność" i "wyjeba*e" na wszystko- ona mnie dołuje!
cieszę się, że umiem w końcu nazywać uczucia i je pokazać, choć nie do końca jeszcze!





przeglądając internety wpadłam na to:

"Ach,długo jeszcze poleżę 

w szklanej wodzie,w sieci wodorostów 

zanim nareszcie uwierzę, 

że mnie nie kochano, po prostu."

(Maria Pawlikowska-Jasnorzewska)


fajne, dające na psychikę ostro...


ogólnie chciałam dzisiaj psać o "obojętności", o pewnym sposobie "wyrąbanego na coś"... ale chyba nie mam weny...
w zyciu gdy sie o coś staramy, gonimy za czymś czy choć walczymy o coś, towarzyszy nam wiele uczuć :)
ale najgorsze jest, gdy pojawi się "obojętność".
jest ona straszna, hamuje nas ona w pewnym dążeniu.
jest potężnym ciężarem dla naszego rozwoju...
sprawia, że rzeczy na których nam zależało lub jeszcze zależy wydają się nam niepotrzebne i niepojęte.
bezsensowne.
tracą swoją moc.
a my siłę i chęci by je zdobyć.
"obojetne" nam jest to czy coś się stanie czy nie.
jak nie patrząc, to z jednej strony bardzo dobrze, bo ta "obojętność" chroni przed jakimiś głupstwami...
przed niepotrzebnymi decyzjami, które różnie mogą wpłynąć na nasze życie.
ale jednocześnie nie pochwalam tej postawy.
jestem przekonana, że jeżeli czymś się przejmujemy, czymś co nie daje nam spać czy chociaż zajmuje całe dnie myślenia---> to oznaka, że jeszcze nam na tym zależy.
przeżywanie błahych spraw w bardzo ożywczy sposób, co dla innych wydaje się niepotrzebne, sprawia że jest to warte zachodu...
że mamy jakiś cel...
że chcemy być fair wobec innych...
że chcemy miec czyste sumienie...
na "obojętność" można tez patrzeć tak, że pojawia się ona wtedy gdy poddajemy się, gdy już nie mamy sił, by się o coś starać.
że robiliśmy wszystko by zwrócić na siebie, na swoje działanie uwagę, by być dostrzezonym, by byc kimś...
chuj, zgubiłam wątek...
gdy łapie nas "obojętność" zamykamy się w sobie, chcemy tylko swojego towarzystwa, co czasami też nas wkurza...
ludzie są wtedy mega irytujący...
wiecie, wtedy najbardziej działa nasza popieprzona psychika i rozumowanie ludzkie zakodowane gdzieś tam...
ale , to zawsze uczucia górują nad rozumem.
zawsze.
choć czasem, udaje się nam zdobyc umiejętnośc opanowania uczuć...
ale po co byc zimną bryłą lodu czy twardym głazem i nic nie czuć..
ukrywać w sobie wszystko.
emocje, uczucia są po to by je pokazywać!
nie wstydem jest płakać, ani śmiać się.
nie wstydem jest czuć ból i szczęście.
nie wstydem jest być słabym, potykac się, popełniać błędy.
każdy błąd bowiem, odgrywa się nas bezlitośnie, ale niesie naukę i poprawę.
a jak nie, to dostaniemy kopa raz czy dwa i się ockniemy... :)
świadomi jesteśmy tego, że w takim momencie potrzebujemy bliskich nam osób, ale psychika mówi: nie!
"obojętność" może sprawiać wrażenie, że wewnętrznie czujemy się dobrze, wspaniale...
na początku, potem to gówno daje i jest coraz gorzej..
udajemy, że nie potrzebujemy nikogo, że sami sobie poradzimy- ale to gówno prawda.
nie możemy sie o coś starac na siłę, wtedy to nie daje nam takiej przyjemności i radości.
jeśli coś ma przyjść to przyjdzie.
czekanie wymaga cierpliwości.
cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość.
może Bóg, los czy przeznaczenie w końcu zacznie działać...
wiem, że czekanie jest chujowe.
wiem.
ale da ono nam wiele szczęścia bądź nie, zalezy na co czekacie :)
lecz, gdy jesteście swojego pewni, nie czekajcie!
nigdy!
czekają osoby te, które są tchórzliwe i słabe.
jestem tchórzliwa. boje się tak jak wy.
są rzeczy i decyzje, które skrywają się w nas.
ale są ona czasami tak widoczne, że sami macie ochote to wszytsko wykrzyczeć.
lecz włącza się wtedy przycisk STOP w naszej głowie, myśl: "co bedzie dalej?".
czasami lepiej nic nie mówić, nie robić i zostawić wszytsko tak jak jest.
ale jeśli macie odwagę, którą się ceni, zmieńcie coś.
niech Was nie pożera od środka.
jeżeli ta decyzja może coś zmienić, to się nie bójcie.
jeżeli ma zaszkodzić?---> skąd wiecie!?
nigdy nie można być czegoś pewni.
zawsze trzeba liczyć, że otoczenie jest dojrzałe.
ale takie rzeczy zależą od Was!
nikt nie może na Was niczego wymuszać!
jesteście swoimi królami.
róbcie to, co jest zgodne z Wami i Waszymi przekonaniami i przede wszystkim sumieniem :)
ważne by czuć się dobrze.

nie bójcie się uczuć!
one są częścią Was!
to wasze przeznaczenie!

dla wszystkich tych, którzy... siły nie mają i znaleźć ją muszą..

dla wszystkich tych, by uwierzyli i wytrwali..

by się nie poddali!







nawet jak nikt tego nie czyta...
mhh, mam taką zdolność, możliwość, że jeżeli coś przeleje na kartkę itp. to wszelkie emocje złe (i dobre także :/ ) schodzą ze mnie i czuje się lżej na duchu.

bye.

rzucę Wam jeszcze nutkę:

Shakira - Can't Remember To Forget You (Audio) ft. Rihanna



James Arthur - Get Down (Lyrics)












wtorek, 5 marca 2013

rodzina

ogólnie to stypa u mnie!
noo, nic się nie zmienia, a w dodatku jest mi źle.
mam świetnych przyjaciół i ogólnie nie mam na co narzekać, a jednak coś sprawia, że czuję się do dupy!
mam czasami takie okresy, że raz się śmieję, a potem wybucham złością i najchętniej kogoś tak bym jebła, że masakra.
aahh, jutro czeka mnie wielka misja pt. "NIEMCY"
jak wszystko pójdzie dobrze, to może szykuje się mały wyjazd, oby!
bo muszę wyjechać z tego gówna! jakim jest Polska oczywiście!
w październiku byłam na wymianie zagranicznej na 3 tygodnie we Frankfurcie nad Odrą.
spędziłam tam zajebiste chwile, poznałam wielu ludzi...
ogólnie powiem wam, że w Niemczech życie jest szybkie.
nie masz czasu aby marudzić czy coś.
nie było czasu na kłótnie, obgadywanie się za plecami czy wgl jakieś wzajemne świństwa.
czasami mam ochotę tam wrócić, nawet bardzo często chcę tam wracać, bo tam wszystko wydawało mi się łatwiejsze :)
wszystko miało sens, a tutaj w Polsce mam wrażenie że biorę udział w jakimś pieprzonym wyścigu szczurów.
jestem uczennicą, więc nie miałam jeszcze bezpośredniego zbliżenia z życiem.
ale jeżeli teraz jest mi trudno, to co będzie jak szkoła się skończy i trzeba będzie wejść w dorosłość pełną parą!
wiem, że sobie poradzę jak będę miała przy sobie ludzi, którzy nie pozwolą bym upadła, a jak już to zrobię oni pójdą za mną :P
ewentualnie za mnie! :D

kocham ich, chociaż oni mogą mieć wrażenie że czasami ich lekceważę, ale jednak bez nich nie idę! :)

poniedziałek, 4 marca 2013

alles dobrze?
tak zawsze mówił do mnie szef, jak widział że coś jest nie tak!
a teraz gdy jestem w Polsce, każdy ma do mnie pretensje!
nienawidzę tego! nienawidzę tego świata!
każdy za czymś goni!
chciałabym móc zmienić, to co mogę!
ale tak jest trudno zrobić cokolwiek!
jakie to bezsensowne!
od kilku dni mam poczucie, że nikt mnie nie potrzebuje!
zaraz, ja mam tak od zawsze!
wiem, że ocenianie samego siebie jest mega nieobiektywne!
ale do cholery, nikt ci nie powie prosto w twarz jaki jesteś!
ahhhh!!
scheisse!

marzenia

ahh, życie :)
new begininng!
moja główna myśl!
gońmy życie i się nigdy nie poddawajmy! :)